Okazuje się że paszporty w postaci chipów RFID wcale nie są takim idealnym rozwiązaniem. Holenderska telewizja Nieuwslicht wraz z firmą Riscure, zajmującą się wszelkimi rodzajami zabezpieczeń postanowiła sprawdzić jak w rzeczywistości sprawują się prototypowe paszporty z informacjami zapisanymi na chipie RFID.
Transmisja danych pomiędzy czytnikiem a paszportem została przechwycona, zachowana a następnie zdekodowana w ciągu 2 godzin na zwykłym pececie, dając dostęp do zdjęcia, odcisków palców i wszystkich danych wpisanych w paszport. Wystarczy tylko złożyć wszystko do kupy, zaprogramować chip i nowiutki paszport gotowy.
Słabe ogniwo, według specjalistów, to klucz szyfrujący, który stworzony jest z kombinacji daty wygaśnięcia paszportu, daty urodzenia oraz numeru paszportu.
Niestety to nie pomyłka przy konstruowaniu zabezpieczeń, taka konstrukcje paszportu wymusza norma ISO, według której zleceń zostaną stworzone pierwsze amerykańskie paszporty RFID. A może jednak test Holendrów zmieni coś w decyzjach podjętych przez Biały Dom, w końcu skoro oni złamali szyfr w dwie godziny to co powiedzieć o bardziej uzdolnionych i nie pracujących dla państwa hakerach.