O dobrze, macie już na dysku setki elektronicznych książek, tysiące komiksów i jedna instrukcję do Waszego telefonu. Siedzieć przed komputerem i mozolnie czytać w niewygodnej pozycji, chyba nie bardzo. Na szczęście ktoś wcześniej już o tym pomyślał. Nie, nie pokażemy wam kolejnego palmtopa czy udającego duży ekran tableta, ale czytnik e-książek z prawdziwego zdarzenia.
Philips iLiad to nie jakiś wielki i ciężki potwór, ale urządzenie zbudowane z dotykowego ekranu na bazie e-atramentu. Oprócz tego, w stosunku do swojej masy ma zdecydowanie dużo do zaoferowania, procesor 400 MHz, 64 MB RAM, 224 MB pamięci flash, w której użytkownik może przechowywać sowje pliki. Oprócz tego WiFi, Ethernet, wejście jack, sloty na karty SD i CF oraz port USB. Według zapewnień Philipsa, jedno naładowanie akumulatorów wystarczy na cały tydzień czytania (w prawdzie tylko po 3 godziny dziennie, ale nie oszukujmy się, to i tak bardzo wiele znaczków do zobaczenia i zinterpretowania). Kolejne zapewnienie dotyczy formatów, za pomocą iLiada będzie można otwierać pliki PDF, XHTML, TXT i MP3. Jest tylko jeden mały, wielki problem, i nie chodzi tu o sposób chowania w kieszeni. Kosztować ma około 650 euro, co raczej jest zbyt wiele dla większości zainteresowanych takimi gadżetami. Ale w końcu rozłożenie takiej gazety w metrze czy autobusie z pewnością przyciągnie większa uwagę niż najnowszy telefon czy konsola.